Skrzypek na dachu

Zaspaną wieś na równe nogi zerwał przeraźliwy pisk! Kobiety, mężczyźni i dzieci w pierwszym momencie nie wiedzieli co się dzieje: czy to pożar, kolejny napad mieszkańców skłóconej z nimi sąsiedniej wioski, czy też atak dzikich zwierząt. Jednak, gdy dźwięk znów się powtórzył, każdy odetchnął z ulgą i powrócił do brutalnie przerwanego snu. To znowu jeden z nich, stary Rufus, wyciągnął ze skrzyni swoje skrzypce i postanowił przywitać wschodzące słońce własnym utworem. Niestety, Rufus może posiadał skrzypce, może posiadał nawet pewną wrażliwość na muzykę, a na pewno ją kochał, jednak nie posiadał za grosz talentu. Nie pomagały prośby, groźby, lamenty i krzyki. Mniej więcej raz na tydzień, staruszek wspinał się z mozołem na dach swojego domu i budził całą wieś kocią muzyką, którą wydobywał ze swojego całkowicie rozstrojonego instrumentu. Ten specyficzny koncert trwał zwykle kilka minut, jednak nawet tak krótki czas wystarczył, by mieszkańcy przez cały dzień mieli potworny ból głowy.

Dom starego Rufusa popadał w ruinę. W przeciwieństwie do domów jego sąsiadów, którzy już dawno przykryli swoje dachy gontem lub dachówką, jego dach nadal pokrywała strzecha, przez którą miejscami prześwitywało niebo. Niestety, ale Rufus, mimo usilnych nalegań, nie chciał zmienić swojego pokrycia dachowego, a to z tego prostego powodu, że strzecha, mimo że nie była dobrym izolatorem dachu, pozwalała mu z łatwością odgrywać poranne koncerty. Bez trudu mógł wdrapać się na czubek swojej chatki i z zapałem witać wschodzące słońce.

Jednak tak jak wszystko, także cierpliwość sąsiadów w końcu się wyczerpała. Wiedzieli, że Rufus nie rozstaje się ze swoim instrumentem, więc jego zniszczenie nie wchodziło w grę. Jedyne co mogli uczynić to sprawić, by nie mógł się on wspinać na dach swojego domu. Kluczem do sukcesu miało być inne pokrycie dachowe, które w tajemnicy ułożyli by na dachu domu staruszka. Na szczęście Rufus nie miał zbyt dobrego wzroku, więc przy odrobinie szczęścia ich plan mógł się powieść.

Kusząc Rufusa obietnicą kupna stroju odpowiedniego do gry na tak szlachetnym instrumencie, jakim są skrzypce, kobiety zabrały starca na wycieczkę do miasta, a mężczyźni rozpoczęli realizację chytrego planu. Szybko i sprawnie ściągnęli strzechę. Ich oczom ukazała się świetna konstrukcja dachu, na którą można już było kłaść nowe pokrycie.

No tak, tylko jakie? Od wyboru odpowiedniego pokrycia dachowego zależało powodzenie ich planu. W mieście słyszeli o nowym materiale na dach, który nazywano blachą płaską. Była ona śliska, więc Rufus nie będzie miał możliwości stania na dachu, a dodatkowo nie miał nawet możliwości wejścia na niego, bo po drabinie z zasady nie chadzał.

Sprawnie i szybko założyli nowy nabytek na dachu sąsiada. Jednak szybko zauważyli, że dach staruszka strasznie się świeci i wyróżnia spośród innych dachów. Szybko więc kupili farbę, w kolorze dachówek pokrywających dachy wszystkich domów.

– Możemy to nazwać blachodachówką – zażartował jeden z mieszkańców wsi. – Taka blacha w kolorze dachówek, dwa w jednym.

Mężczyźni dumni z dobrze wykonanej pracy udali się do swoich domów, a że Rufus wrócił do wsi pod wieczór niczego nie zauważył. Następnego dnia nikogo nie obudził dźwięk skrzypiec.

Zamiast tego słychać było płacz staruszka, który nie mógł swoim zwyczajem przywitać wschodzącego słońca. Wszystkim zrobiło się niewesoło. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że sprawią swojemu sąsiadowi przykrość. Poradzili mu więc, by witał słońce na łące za wsią. Ucieszony Rufus zyskał nie tylko nowy, szczelny dach, ale także piękne miejsce na dla swoich koncertów.

(Visited 33 times, 1 visits today)